piątek, 3 lipca 2015

Day 5 - Jolly Roger

Dziś kolejne 2 relacje "konkurencyjnych" klubów reportera ;)

Tego dnia była przepiękna pogoda. Zaczęło się od krótkiej rozgrzewki. Po gimnastyce nastąpiła długo oczekiwana pora śniadaniowa. Na śniadanie była zupa mleczna oraz słodkie drożdżówki. Jak zwykle przyszedł czas na kontrolę czystości. Dostaliśmy to na co zasłużyliśmy. Następnie udaliśmy się do sali konferencyjnej na krótką prezentację o słynnej banderze pirackiej „Jolly Roger” oraz by uczcić 8 urodziny piratki Zosi. Po dobrej prezentacji podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna grupa poszła na zajęcia języka angielskiego a druga poszła do pobliskiego lasu by odkrywać nieznane tereny (oraz znaleźć kijek na latawiec). Potem był obiad, na którym była malutka porcja rybki oraz ziemniaków. Na deser zjedliśmy soczystego arbuza. Natomiast podczas sjesty mieliśmy czas wolny i mogliśmy się pobawić, kupić słodycz w sklepiku oraz zadzwonić do ukochanej rodziny. Następnie poszliśmy na plażę lub kto chciał mógł zrobić rybi latawiec. Potem nastąpiła kolacja, na którą podali nam wyśmienite pierogi leniwe z cynamonem. Podczas kolacji sześć osób pojechało do kościoła w Brodnicy. Dzisiaj zamiast naszych klubów wyjątkowo było ognisko. Wszyscy dobrze się bawiliśmy a następnie rozeszliśmy się po swoich czystych domkach i pokojach. Wzięliśmy szybki prysznic oraz zapadliśmy w głęboki sen.


Grzegorz W
Mateusz M
Tymon G

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ahoj kamraci.

 Dzień rozpoczęliśmy rozgrzewką. Prowadziła ją pani Ania. Potem było pyszne śniadanie.
Po nim jak zwykle były lekcje, chociaż przed nimi świętowaliśmy urodziny Piratki Zosi. Niektórzy poszli do lasu na wyprawę przez mrowiska  czerwonych mrówek. Naszym zadaniem było zebranie patyków potrzebnych do zrobienia pięknych, kolorowych latawców przypominających ryby. Po powrocie wszyscy byli głodni i spragnieni więc udaliśmy się na piracką ucztę. Serwowali na niej zupę z fasolką, chrupiącą rybę a na deser egzotycznego arbuza. Po takim obiedzie musieliśmy odpocząć. Jedni ustawili się w długiej kolejce do sklepiku a inni zajęci byli rozmowami z rodzicami. Po sieście podzieliliśmy się na dwie grupy: plażowiczów oraz wytwórców latawców. Potem była zamiana. Po tak wyczerpujących zajęciach wszyscy znów zgłodnieli. Popędziliśmy na kolację, na której podawali kanapki i kluski leniwe z cynamonem. Jak co wieczór każdy wybrał, w którym klubie chciał uczestniczyć: siatkówka, plac zabaw i klub reporterów.

Wszystkich jednak połączyło pieczenie gada. Zmykamy bo wystygnie;-).

Gaba
Marysia





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz