środa, 8 lipca 2015

Day 10 - Filmmaking & the rain

Dziś śmiałkowie, którzy postanowili spać pod gołym niebem byli okrutnie obudzeni przez naturę o 2:30! Gdy wszyscy powróciliśmy do swoich mieszkanek zaczęło okrutnie lać, zerwała się wichura i rozpoczęła się burza. Przez ten nieszczęśliwy wypadek niestety nie było gimnastyki i poszliśmy na śniadanie wcześniej. Posiłek składał się z zupy mlecznej oraz jajek. Zjedliśmy go ze smakiem a następnie ruszyliśmy do Sali konferencyjnej na prezentacje o ciekawostkach dotyczących mórz i oceanów. Po udanej prezentacji ruszyliśmy  na zajęcia angielskiego, a także na grę terenową pt. „pomóż rozbitkowi”.  Po czym wszyscy zadowoleni i wygłodniali popędzili na pyszny obiad składający się z kotleta mielonego, okrąglutkich ziemniaków oraz kapitańskiego krupnika. Poobiednia sjesta szybko minęła więc nastąpił czas nagrywania naszego filmu. O losach biednych Hiszpańskich ślicznotek oraz walczących o ślicznotki Anglików z krwiożerczymi Piratami. Nagle usłyszeliśmy grzmot i zaczął lać deszcz i wszyscy uciekli do sali konferencyjnej na film „Asterix i Obelix Osiedle Bogów”. Gdy burza ucichła poszliśmy na długo oczekiwaną kolację. Podali nam pyszne naleśniki z dżemem i serem. Najedliśmy się więc mogliśmy kontynuować  nagrywania naszego filmu. Gdy skończyliśmy nagrywanie poszliśmy do Sali konferencyjnej dokończyć film „Osiedle Bogów”. Gdy film się skończył pobiegliśmy do domków, pokoi aby się umyć i następnie pójść spać.

Mateusz M.

Tymon G.




































wtorek, 7 lipca 2015

Day 9 - Ships & night under the stars

Dziś dzień obfitował w tyle atrakcji, że klubowym reporterom nie wystarczyło czasu, aby je wszystkie opisać (albo przynajmniej jedną z nich) :)

Ponieważ szczegółowa relacja z codziennego jadłospisu stoi wysoko w hierarchii ważności obozowych reporterów - zacznijmy od tego:
Na śniadanie piracka kuchnia poczęstowała nas tradycyjnym morskim posiłkiem - płatkami z mlekiem, po które w kolejce ustawiła się cała nasza niemal 80-osobowa zgraja (serio serio). Kanapek bez ograniczeń, pomidorki, ogóreczki, twarożki i szyneczki - mniam!
Po śniadaniu p. Piotr wygłosił interesujący wykładzik o rodzajach statków. Bogatsi w tę nową i niezbędną na morzu i lądzie wiedzę ruszyliśmy na angielski lub grę terenową. Czego w tej grze nie było - szukanie skarbów, klejnoty, budowanie galeonów, abordaż, rzut kotwicą, próba ciszy, przemarsz (przeczołg?) pod morską siecią... Gdy jedni skończyli się uczyć, a inni grać nastąpiła zamiana. Ledwo zdążyliśmy na obiad! Zjedliśmy go z wilczym apetytem (wilków morskich) - pomidorówka, schabowy, sałatka z kapusty i ziemniaczki dały nam energię na popołudniowe harce poprzedzone telefonami do Szanownych Czytelników i krótką, acz treściwą, wizytą w sklepie "Podwodna Ryba". Po sjeście (zwanej przez młodsze dziewczynki z pawilonu SALSĄ) wyruszyliśmy na plażę, a chętni budowali mini-galeony z korka. Po kolacji ruszyły próby do filmów, pierwsze nagrania i długie przygotowania do nocy pod gołym niebem - w ruch poszły śpiwory, karimaty, offy i brosy, a także ulubione maskotki. Do zobaczenia rano!